TADEUSZ WOJNARSKI - POLONIA W SZWAJCARII: WALKA INNĄ BRONIĄ​

Nasza Gazetka

Nasza Gazetka nr 0. 11.1973

Nasza Gazetka listopad 1983, numer 7/87. Wywjad z T. Wojnarskim z okazji 10 lat NG, prowadziła Krystyna Tornare

Okładka do Opowiadania z wczesnej młodości. Nasza Gazetka, Zürich 1998

  • Listopad 1973: Numer zerowy „Naszej Gazetki”

1973 został Tadeusz Wojnarski prezesem stowarzyszenia «Dom Polski» w Szwajcarii. Poprzednim prezesem i założycielem był Piotr Adamowski (link narazie niestety dopiero w języku niemieckim), który założył to stowarzyszenie w 1958 roku. Wojnarski miał wielkie plany. Wzrastała jego aktywność w środowisku polonijnym i wkrótce stał się postacią czołową i wpływową.

Już w listopadzie 1973 r. ukazał się zerowy numer „Naszej Gazetki” dla Polaków przebywających na emigracji w Szwajcarii, pod tytułem „Jednodniówka czy miesięcznik?” – apelował do żyjącym w Szwajcarii Polakom za wsparcie i współpracę.

„Nasza Gazetka” stała się najważniejszym organem dziennikarskim Polaków w Szwajcarii

W tym czasie migracja ze Szwajcarii wyglądała następująco:

W nakładzie grubo ponad 1000 egzemplarzy „Nasza Gazetka” stała się najważniejszym organem Polaków w Szwajcarii. I nie tylko to, miała także wielu miłośników poza Szwajcarią. Wojnarski zawsze szukał wkładów do Gazetki, co nie zawsze było łatwe. Pisał je następnie na elektrycznej maszynie do pisania z przerobionymi kółkami do pisania polskie czcionki. Pamiętam, że w całym mieszkaniu leżały artykuły wielkości kolumny, które następnie sklejał, tworząc gazetkę. Do drukowania adresów kupił maszynę ręcznie napędzaną wciągarką. Moja mama pomagała mu w każdej dziedzinie, w której mogła.

Gazetka utrzymywała się niemal wyłącznie z dobrowolnych, rocznych składek czytelników. Były też datki od polskich firm w Szwajcarii, którym wówczas pozwolono także na publikację drobnych reklam.

Przekazanie redaktora naczelnego Tadeuszowi Kilarskiemu

W sierpniu 1998 roku Wojnarski przekazał redaktora naczelnego „Naszej Gazetki” swojemu przyjacielowi Tadeuszowi Kilarskiemu. W tym samym roku Kilarski opublikował w małej książeczce „Opowiadania z wczesnej młodości” jako jubileuszowe wydanie numeru 200. Przestawił się na komputer i wygląd „Naszej Gazetki” stał się bardziej profesjonalny. «Nasza Gazetka» poszła nawet do internetu: https://www.nasza-gazetka.com/.

Koniec „Naszej Gazetki” po prawie 50 lat

Jednak zdobywanie artykułów i funduszy stawało się coraz trudniejsze. Stare pokolenie powoli wymierało, a nowe, które od 1999 r. mogło z większą łatwością osiedlać się w Szwajcarii, nie miała już takich samych potrzeb i celów jak stare pokolenie, które wcześniej było bardzo aktywne kulturowo i społecznie w opozycji do przez Sowjetów kontrolowanej Polski. 1989. W marcu 2021 r. Tadeusz Kilarski musiał ostatecznie zakończyć wydawanie „Naszej Gazetki”. Oznaczało to, że ten ważny organ, który przez prawie 50 lat w znaczący sposób dbał o spójność Polaków w Szwajcarii, zamilkł. W tym miejscu chciałbym podziękować Tadeuszowi Kilarskiemu za jego wielką, ogromną pracę.

Tadeusz Wojnarski
Heidenbüelstrassse 19
CH-8352 Räterschen (Elsau) 
Schweiz – Szwajcarja – Switzerland
Tel: 0041 52 363 13 09
Mobile: 0041 78 403 86 36
E-mail: wtadeusz(at)bluewin.ch

Wszystkie prawa zastrzeżone dla  – Alle Rechte vorbehalten für – All rights reserved by:

Tadeusz Wojnarski 2020-2025

Webdesign:   S P E C T A R 
Odpowiedyialność – Verantwortung – Responsibility:
Tadeusz Wojnarski (jun.)

Tadeusz Wojnarski
Heidenbüelstrassse 19
CH-8352 Räterschen (Elsau) 
Schweiz – Szwajcarja – Switzerland
Tel: 0041 52 363 13 09
Mobile: 0041 78 403 86 36
E-mail: wtadeusz(at)bluewin.ch

Wszystkie prawa zastrzeżone dla Tadeusz Wojnarski 2020-2021 – All rights reserved by Tadeusz Wojnarski 2020-2021

Webdesign:   S P E C T A R 
Odpowiedyialność – Verantwortung – Responsibility:
Tadeusz Wojnarski (jun.)

Luzia Morkowska

Wernisaż drugiej wystawy Tadeusza Wojnarskiego w Muzeum Polskim 26 sierpnia 1992 – w pierwszym rzędzie gości: Janusz Morkowski, Ernst & Anita Baumann, Ewa Wojnarska, nowy ambasador RP Marek Latyński z żoną Teresą z Potulickich, Krystyna Scheu

Drogim, wiernym przyjacielem był nam malarz-plastyk Tadeusz Wojnarski z Zurychu. Tadeusz został zesłany na Syberię w 1939 roku jako licealista. Tam pozwolono mu zgłosić się do polskiego wojska generała Andersa. Do Palestyny przybył przez Persję z 2 Polskim Korpusem, gdzie uzyskał stopień podpułkownika. Jako oficer artylerii przybył do Włoch z 2 Polskim Korpusem (1944), gdzie brał udział w szturmie na opactwo Monte Cassino, o które toczyły wielomiesięczne walki, za co został odznaczony Krzyżem Walecznych.1

Ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Madrycie i został malarzem-plastykiem. Po przeprowadzce do Zurychu wraz z żoną i trójką dzieci został nauczycielem rysunku w zuryskich szkołach średnich.

W 1973 zaczął wydawać polski miesięcznik NASZA GAZETKA w Szwajcarii i został jego redaktorem. Przez wiele lat był prezesem stowarzyszenia DOM POLSKI w Zurychu. Jemu zawdzięczamy powstanie tego polskiego ośrodka kultury w Zurychu Seebach. Od czasu reaktywacji Muzeum Polskiego w 1975 roku był wolontariuszem na wielu wystawach, z których dwie były poświęcone jego twórczości. W uznaniu zasług kulturalnych został odznaczony Nagrodą im. Juliana Godlewskiego przez Polską Fundację Kulturalną Libertas w Rapperswilu w 1992 roku oraz Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski Polonia Restituta odznaczonym przez Rzeczpospolitą Polską.

Pewnego razu wybrałem się z Januszem pieszo z naszego domu nad Föhrliweg przez Föhrlibuck, ośrodek Glattzentrum i Herzogenmühle do Aubrugg do T. Wojnarskiego na Wiesengrund 112. W rodzinnym salonie było kolorowe różnorodne świadectwo bogatej działalności naszego przyjaciela. Oprócz kilku własnych (kopie według EL Greco) były też starsze obrazy, które wykonał jako wyszkolony konserwator. Własnoręcznie wykonane marionetki przypominały czasy w Hiszpanii, kiedy swoim teatrzykiem lalek utrzymywał swoją pięcioosobową rodzinę. Białe papieroplastyki pochodziły z kursów Migrosowych, gdzie pracował z uczniami3. Zachwyciła mnie w centrum stojąca hiszpańska rzeźba barokowa Matki Boskiej. Zostaliśmy bardzo miło przyjęci przez Ewę Wojnarską i po przedyskutowaniu wszystkiego na temat projektu dla PMR (Polskie Muzeum Rapperswil) udaliśmy się w drogę powrotną do Dübendorfu. W centrum zaimponowała mi rzeźba hiszpańskiej barokowej Matki Bożej z dzieckiem. Zostaliśmy ugoszczeni przez Ewę Wojnarską i po omówieniu projektu dla PMR (Muzeum Polskie Rapperswil) wróciliśmy do domu do Dübendorfu.

Mój mąż swoim niestrudzonym zaangażowaniem w Muzeum natychmiast zachwycił T. Wojnarskiego i w każdej chwili mógł liczyć na jego pomoc przy wyposażeniu muzeum. Przede wszystkim Tadeusz stał się dla nas niezastąpiony w sali z polską sztuką ludową. Sprowadzał lalki-mankiety, którym w zależności od stroju nadawał brawurowy wyraz górala lub łagodne rysy Krakowianki. Stał się dla nas niezastąpiony przez wiele lat. Niestety Muzeum Polskie posiada w swoich zbiorach tylko jeden obraz olejny Tadeusza Wojnarskiego, a mianowicie portret Juliana Godlewskiego namalowany około 1975 roku.

Raz wyprowadziłem naszego drogiego przyjaciela z równowagi.

Od dawna interesował mnie dwuwiersz z wiersza K. I. Gałczyńskiego („Liryka, liryka, tkliwa dynamika», 1946):

Ja jestem Polak,

a Polak jest wariat,

a wariat to lepszy gość!

Była to dla mnie okazja do żartobliwego wyrażenia mojej (w gruncie rzeczy głębokiej) desperacji, że poza pracą mojego męża w centrum jego myśli znajdowało się Muzeum. Być może ta wyłączność była konieczna do realizacji tak wielkiego projektu, ale z pewnością wykraczała poza jakąkolwiek normalność. Nie znał litości ani dla siebie, ani niestety także dla swoich bliskich. Ta wyłączność i całkowite oddanie się „polskiemu Rapperswilowi» było ceną, jaką musiała zapłacić jego rodzina. Z braku czasu zerwaliśmy wszelkie przyjaźnie, naszymi przyjaciółmi mogli być tylko ci, którzy zgłosili się na ochotnika do PMR. Gałczyński w Polsce nie zdawał sobie wówczas sprawy z tego, jak bardzo przez dziesięciolecia jego wypowiedź odnosiła się do polskiego emigranta w Szwajcarii.

Podczas niepowstrzymanej, błyskotliwej historii sukcesu nowo powstającego PMR i kolekcjonowania należącego do niego zespołu nieruchomości, Janusz4 zupełnie zapomniał o pracy swojego życia rodzinnego. Pozostało mi zrekompensować rażący niedobór i uporać się ze spagatem między dziećmi, które zniknęły z pola widzenia ojca, domem i ogrodem, wieloma polskimi gośćmi (przy skromnym budżecie domowym) i własnym udziałem w muzeum. Pomimo mojego pełnego zaangażowania w każdą dziedzinę pracy, z czasem zdałam sobie sprawę, że sama nie jestem w stanie sprostać różnym wymaganiom. Nie było już nikogo, kto dbałby o żywotne interesy naszej rodziny. Zostaliśmy nieodwołalnie skazani na wyidealizowany świat przeszłości, a nasze dzieci musiały radzić sobie same w elalnie istniejącej Szwajcarii.

Mojego męża i T. Wojnarskiego dzielił niespokojny popęd do działania. Oboje czerpali z losu emigrantów głębokie poczucie obowiązku, by być użytecznym dla Polonii i osiągnięcia czegoś na polu kultury. Pewnego razu, gdy był u nas w domu, przy odpowiedniej okazji spontanicznie opowiedziałam mu dwuwiersz Gałczyńskiego. Po początkowej konsternacji udało mi się uspokoić Tadzia po czystym, polskim dowodzie źródłowym, że wiersz nie jest moim wynalazkiem, ale pochodzi osobiście od mistrza K. I. Gałczyńskiego.

Tadeusz miał w sobie coś z sympatycznego Don Kichota, z tą zasadniczą różnicą, że w praktyce dokonał wielu rzeczy, których rycerzowi z La Manchy nie przypisano. Z okazji swojej śmierci w sierpniu 1999 roku Janusz napisał w polskiej gazetce Tadeusza w Szwajcarii następujący nekrolog5:

Był on człowiekiem niecodziennym, pełnym planów, pomysłów i nieustającej aktywności. Wszystko co czynił robil z sercem i dużym zaangażowaniem. Dlatego chyba tyle przedsięwzięć udawało mu się zrealizować. Jego sukcesy zaskakiwały niejednego, bo był przecież typowym artystą, a nie menadżerem czy człowiekiem pieniądza.«

 

Luzia Morkowska

Urodzona w Kempten autorka spędziła szkolne lata w Kaufbeuren. Po studiach w Monachium pracowała w liceach w Aschaffenburgu, Bad Godesberg i Kolonii. Od 1964 roku mieszka z rodziną w Szwajcarii.

Poznała język, historię i sztukę polską i przez dziesięciolecia aktywnie wspierała męża w budowie Muzeum Polskiego na Zamku Rapperswil nad Jeziorem Zuryskim.

Po 1991 roku autorka wielokrotnie zwiedzała najważniejsze miejsca kulturowe i krajobrazowe w Polsce.

Tekst (w języku niemieckim) pochodzi z::

Polenmuseum in Rapperswil 1973 – 2005, Wydawnictwo własne Morkowski, Dübendorf, Szwajcaria 16.8.2008.

Drukarnia: Schnitzerdruck Print und Media GmbH, D-87616 Marktoberdorf, Janstrasse 7.

ISBN: 978-3-9800067-9-8

 

 

1 W tym odcinku jest kilka nieścisłości i błędów. Zobacz prawidłowe daty https://wojnarskiartysta.art/kalendarium-pl/

2 Prawidłowy adres był: Opfikonstrasse 158 w Zürich-Auzelg

3 Prawidłowo: Papieroplastyki pochodziły głównie z jego pracy jako dekorator w Migrosie (duża sieć sklepów detalicznych) od momentu przybycia do Szwajcarii aż do rozpoczęcia pracy jako nauczyciel rysunku.

4 Janusz Morkowski, mąż Luzi Morkowskiej. Od 1973 r. był motorem ożywienia Muzeum Polskiego w Rapperswilu., które otworzono w 1975 roku, Został jego pierwszym dyrektorem..

5 NASZA GAZETKA Zürich, 1999, rocznik 26, nr. 5 (206)