Die professionell kuratierte Ausstellung ist von künstlerischer, für Polen zudem von hoher historischer Bedeutung. Sie befindet sich im Familienarchiv in Elsau ZH, Schweiz. Sie steht Museen und Institutionen zur Verfügung. Es sind Kataloge in deutscher und polnischer Sprache verfügbar.
Downloads: Broschüre zur Ausstellung (nur in Polnisch) und Ausstellungskatalog DE (Aussschnitt)
Einleitung
Einführende Tafel
Tadeusz Wojnarski kam am 12. September 1922 in Warschau zur Welt. 1939, ein Jahr vor seinem Maturitätsabschluss, brach der 2. Weltkrieg aus. Mit seiner Mutter und seinem jüngeren Bruder wurde er nach Lwów (Lviv, heute Ukraine), im Südosten des Landes, evakuiert, ohne sich der Gefahr aus Osten bewusst zu sein. Nach der Besetzung von Ostpolen durch die Sowjetunion wollte er nach Warschau zurück und versuchte im Januar 1940 die deutsch-sowjetische Demarkationslinie im besetzten Polen zu überschreiten. Von russischen Grenzwächtern aufgegriffen, wurde er in ein Gefängnis in Przemyśl gebracht, danach nach Odessa verlegt und schliesslich zur Zwangsarbeit in ein Arbeitslager in Iwdel im Nordural deportiert, umgeben von sibirischen Wäldern. Nach dem Sikorski-Mayski-Abkommen wurde Tadeusz Wojnarski aus dem Gulag entlassen (1941). Er schlug sich nach Namangan (Usbekistan) durch, wo er sich der im Aufbau befindenden polnischen Armee unter General Władysław Anders anschloss. Mit ihr verliess er Anfang 1942 die UdSSR. Im April desselben Jahres begann er in Palästina mit einer Militärausbildung. Ende Sommer 1942 in den Irak verlegt, absolvierte er die Offiziersschule. Nach einem Jahr kehrte er nach Palästina zurück, wo er an einem Maturitätskurs teilnahm. Dem 2. Karpatischen Regiment leichter Artillerie des 2. Polnischen Armeekorps zugeteilt, beteiligte er sich ab 1944 am gesamten italienischen Feldzug (zuerst als Korporal, kurz vor Ende des Krieges als Leutnant) und kämpfte an der Seite der Alliierten gegen die deutsche Wehrmacht. Er nahm an der Schlacht um Monte Cassino, an der Befreiung von Ancona, dem Durchbruch der Gotenlinie, an den Kämpfen im emilianischen Apennin und an der Schlacht um Bologna teil.
Tadeusz Wojnarski, der bereits in seiner Schulzeit künstlerische Fähigkeiten zeigte, trennte sich seit seiner Freilassung aus dem Gulag nicht von seinen Zeichen- und Malutensilien, auch nicht an der Front. Er zeichnete und malte oft (hauptsächlich in der schwierigen Technik der Aquarelle). Möglichkeiten dazu gaben ihm Ruhepausen zwischen den Fronteinsätzen, aber er schuf auch während der Kämpfe. Durch die Tatsache, dass die Artillerie 8-10 km hinter der Frontlinie positioniert ist, war sein Dienst viel leichterer und ruhiger als z.B. der der Infanterie. Es ist interessant, dass seine Arbeiten, die er während dem gesamten italienischen Feldzug schuf, thematisch nur in geringem Mass mit dem Krieg zusammenhängen. Die Gründe können wir nur vermuten: seine Psyche im Gleichgewicht zu halten und so Alpträume zu vermeiden, aber auch, um das Gesehene zu Papier zu bringen. Jedenfalls gefielen dem jungen Wojnarski die Ansichten von Dörfern und Städten, Meer- und Berglandschaften. Zudem portraitierte er gerne, vor allem seine Freunde und Militärkollegen.
Es ist hervorzuheben, dass unter den mehr als 120’000 Polen, die General Władysław Anders aus der Sowjetunion herausführte, sich neben Tadeusz Wojnarski viele andere Künstler und junge Autodidakten mit künstlerischem Gespür befanden. Kurz nach dem Krieg, als das 2. Korps noch in Italien stationiert war, setzte sich der General sogar für seine künstlerisch begabten Soldaten ein, damit sie an der Akademie der Bildenden Künste in Rom ein Studium aufnehmen bzw. fortsetzen können. Auch Tadeusz Wojnarski nutzte diese Gelegenheit.
Enttäuscht von der Illoyalität der Alliierten (obwohl Polen zur Gruppe der siegreichen Anti-Hitler-Koalition gehörte, ging es aus dem 2. Weltkrieg als ein von der Sowjetunion abgängiges Land hervor), liess sich Tadeusz Wojnarski demobilisieren, bevor das 2. Polnische Korps nach England verlegt wurde, und zog Ende 1946 nach Spanien, um dort weiter zu studieren. An der Fakultät für Malerei der Escuela Central de Bellas Artes de San Fernando in Madrid setzte er sein Studium fort und beendete es mit dem Titel Professor für Zeichnungen (1959). Ein Jahr zuvor liess er sich in der Schweiz nieder, wo er aktiv am gesellschaftlichen und kulturellen Leben von Polen und Schweizern teilnahm.
I. In Sowjetischer Gefangenschaft
Zur Entstehung des Sowjet-Zyklus (verfasst von Tadeusz Wojnarski jun. am 20.01.2024)
Tadeusz Wojnarski, 1940 als Jugendlicher verhaftet, hat die Zeit der Gefangenschaft in der Sowjetunion zeichnerisch nicht dokumentiert. 1974 begann er unter dem Pseudonym Jan Pył seine Erinnerungen zu schreiben und in der «Nasza Gazetka» zu veröffentlichen. 1979 fand die erste grosse Ausstellung seiner Werke im Polenmuseum auf dem Schloss Rapperswil statt (siehe: 37. Polenmuseum Rapperswil). Er zeigte hier erstmals öffentlich Arbeiten und Dokumente aus der Zeit 1942-45. Die Ausstellung dieses Bilderzyklus hätte bedeutet, dass er sich zu seinem Pseudonym bekannt hätte. Dies tat er erst 1984 in einem Interwiew zum 10-jährigen Jubiläum der «Nasza Gazetka». 1992 fand eine zweite Ausstellung im Polenmuseum in Rapperswil statt, gemäss Presseberichten zeigte er jedoch keine Bilder aus dem Krieg (siehe: 53. Polenmuseum in Rapperswil). Dass er sie irgendwann und irgendwo ausstellte, steht ausser Zweifel, dies bezeugen Texttafeln zu den Bildern. Nachvollziehbar belegt sind die Bilder erst mit der Veröffentlichung seiner Erinnerungen im Verlag der «Nasza Gazetka» 1998.
Anfänglich ging ich davon aus, dass mein Vater die Bilder für die 1992 stattgefundenen Ausstellung erschaffen hatte, also ca. 1991. Nach dem Studium von Pressematerial zu den Ausstellungen bekam ich Zweifel.
Weitere Texte zur Zeit grossteils nur in polnischer Sprache verfügbar.
Kiedy we wrzesniu 1939 r. wybuchła wojna, wraz z matką i młodszym bratem zostałem ewakuowany do wschodniej Polski. Przyjazne wojska niemiecko-radzieckie postawiły w miedzyczasie pierwszą zelazną kurtyne w mojej ojczyźnie. Przejscie przez zamarznietą rzeke San było niebezpieczne. Pewnej nocy, zawiniety w przescieradła, próbowałem z dwoma znajomymi przekroczyć sztuczną granice, aby dostać sie do Warszawy. Ale sowiecka straz graniczna nas złapała… (T. Wojnarski, Opowiadania z wczesnej młodosci, 1998)
Po około półtora miesiąca w więzieniu, w nieludzkich warunkach, mnie i wielu innych więźniów przewieziono w wagonach towarowych w nieznanych kierunkach… (T. Wojnarski, Opowiadania z wczesnej młodosci, 1998)
Miałem jeszcze szczęście: dojechałem do Odessy, gdzie warunki dla aresztowanych były stosunkowo dobre. Z niecierpliwością oczekiwaliśmy wiadomości ze świata, jak rozwija się wojna i każdą wiadomość biegła zaraz drogą »telefoniczną« od celi do celi, co nie należało do czynności bezpiecznych. Ryzykowało sie pięcioma dniami karceru, to jest ciemna cela-izolatka, chłodna i głodowa. Mnie ten »zaszczyt« spotkał w czasie epizodu odeskiego dwa razy. (T. Wojnarski, Opowiadania z wczesnej młodosci, 1998)
Za moje »przestępstwo« zostałem skazany na 5 lat obozów pracy w północnym Uralu. Transport więźniów do łagrów odbywa się etapami, od więzienia do więzienia. W Czelabińsku umieszczono mnie i kolejnego Polaka w celi tranzytowej dla ciężkich przestępców. Kiedy chciałem zająć puste miejsce na pryczy, rosyjski więzień groził mi: «Jeśli się stąd nie wyniesiesz, zabiję cię, pójdę na pięć dni do karceru, a ty będziesz zabity.» A drugi zaczął ze złością przygadywać: «Wy, Poliaki, sobaki! A pamiętacie wy rok dwudziesty? A pamiętacie Piłsudskiego?» I złe błyski w oczach nadały tej okrutnej twarzy łotra taki wyraz, że strach nas ogarnął. Tak, bardzo dobrze wiedziałem, że nowo powstała armia polska pod dowództwem Piłsudskiego dała »niezwyciężonej Armii Czerwonej« druzgocącą klęskę. (T. Wojnarski, Opowiadania z wczesnej młodosci, 1998)
Był to pierwszy dzień wiosny, kiedy dotarliśmy do obozu »reedukacyjnego› Iwdiel na północnym Uralu. Temperatura wynosiła »tylko« jeszcze 20 stopni mrozu. Nasze pierwsze zadanie: wydobycie dużych kłód ze śniegu i załadunek ich na ciężarówki. Pierwszą pracą, do której nas przydzielono, było odśnieżanie »bałanów«, czyli pni, poskładanych na stosy i załadowanie na ciężarówki. (T. Wojnarski, Opowiadania z wczesnej młodosci, 1998)
W czterech czy pięciu, tak zwanymi »zwienami« [drużynami], trzeba było dać sobie radę z kłodami drewna ważącymi nieraz ponad pół tony. Siłą tylko ramion, z pomocą najprymitywniejszych narzędzi – drążków drewnianych – bałany lądowały na ciężarówkach. Flaki wychodziły człowiekowi! Wychodziły, ale nie wyszły, bo teraz nie mógłbym pisać tych wspomnień. Dopiero o zmierzchu, po czternastogodzinnym dniu pracy, wracaliśmy do obozu. Znów czekanie pod bramą, tym razem na wpuszczenie. Obozy były rozproszone na obszarze około 7 procent Polski i były administrowane wewnętrznie przez zwykłych przestępców. Co to oznaczało dla nas, więźniów, których główną winą było to, że byliśmy Polakami, nie trzeba konkretnie tłumaczyć. (T. Wojnarski, Opowiadania z wczesnej młodosci, 1998)
Piękne były te nordyckie noce! Nie było jednak czasu na zachwyty, bo maszynista zaraz wołał: «Ej, ty, czto tam dumajesz?» I przez chwilę zastygły w kontemplacji pięknej natury, brutalnie gwałconej przez człowieka. Na ten głos ściskałem mocniej uchwyty wiaderek i szybko pogrążałem w czerwonosrebrzystej cieczy potrzebnej do zaspokojenia prozaicznej zachłanności maszyny parowej. Maszyna wody nie piła, lecz ją wręcz żłopała. Aby nie ustała, musiałem jej dostarczyć w przeciągu nocy dwieście do trzystu wiaderek z odległego o kilkadziesiąt metrów stawu o śliskim gliniastym brzegu. (T. Wojnarski, Opowiadania z wczesnej młodosci, 1998)
drogi prowadziła przez teren spalonych pożarem lasów. Sterczące czarne kikuty, niegdyś pięknych, zdrowych drzew napełniały nasze dusze tęsknotą i bólem. Rzeczywistość wokoło oznaczała śmierć i wyniszczenie. Jakieś głębokie, symboliczne a istotne powiązanie istniało pomiędzy szczątkami wypalonego lasu a snującymi się wynędzniałymi ludzkimi cieniami. (T. Wojnarski, Opowiadania z wczesnej młodosci, 1998)
Po ataku Niemców na swoich sojuszników sowieckich, rząd polski w Londynie zawarł umowę z ZSRR, na mocy której wszyscy Polacy mieli zostać wyzwoleni w celu utworzenia armii. W tym czasie złapałem paskudną ropiącą się flegmone na lewej nodze. Pięć dni po mojej operacji w obozowym szpitalu nakazano Polakom marsz w kierunku obozu centralnego, oddalonego około 60 km, z którego zostaną wypuszczeni na wolność. Poczciwy lekarz, sam długoletni więzień sowieckiej sprawiedliwości, uzyskał dla wszystkich chorych środek lokomocji. W ten sposób zajechaliśmy do stołecznego łagru dość prędko. Strażnicy nie chcieli nas wpuścić bez papierów. «Nie macie papierów i musicie czekać, aż przyjdzie cała wasza grupa.» Z innym kulawym postanowiłem udać się do miasteczka Iwdiela, żeby tam coś jadalnego zdobyć. Po drodze nagle z jednego z domów wyszła niestara kobieta, podała każdemu wielką pajdę chleba ze smakowicie pieczoną rybą i bez słowa zniknęła pomiędzy drzewami i domami. Ten czyn miłosierdzia chrześcijańskiego wydał nam się snem (T. Wojnarski, Opowiadania z wczesnej młodosci, 1998)
Z powodu »Amnestii« dla Polaków, zostałem zwolniony z obozu z wciąż jeszcze ropiejącą flegmoną. Nie dano mi ubrania, ale zaopatrzono mnie dokumentem tożsamości, pieniądze na podróż oszacowaną na 13 dni, po 15 rubli dziennie oraz biletem kolejowym 3 klasy do Namanganu, gdzie ma być ciepło i punkt werbunkowy polskiego wojska. W Czelabińsku gorączka zaczęła wyraźnie się podnosić, postanowiłem poszukać na stacji punkt sanitarny. Skierowano mnie do szpitala: «Trzeba znów zoperować». Dodatkowe cięcia w nodze, spanie w łóżku i odżywianie poprawiły mój stan zdrowia. Ale rana nie została zagojona, kiedy wyszedłem ze szpitala.
W tym czasie zacząłem się zastanawiać, w jaki sposób zarobić na życie. Przypomniałem sobie o moich zdolnościach rysowniczo-malarskich, jakie wykazywałem już w czasach szkolnych. Robiłem więc portreciki bezpłatne moich współtowarzyszy szpitalnych, rzadziej obsługi tejże instytucji. Podobało się to tak dobrze, że udało mi się podczas podróży znacząco poprawić swoje finanse. Ale wydarzenie na jednej stacji kolejowej kosztował mnie moje pieniądze, dowód osobisty i bilet kolejowy. Do Czkałowa (Orenburg) dotarłem bez pieniędzy i papierów. Panowała noc temperatura około 30 stopni mrozu. Znalazłem na nocleg obszerną hale, w której stłoczyły się masy ludzkie, bezdomne i zagubione przez wydarzenia wojenne i nie wiadomo przez jakie jeszcze losy. Po północy poczułem wołanie natury. Uborke (ustep) znalazłem na dworcu, a po dokonaniu prawa przeziębniętej fizjologii szybko wróciłem do mojej ciepłej hali. To znaczy usiłowałem wrócić, gdy u jej wrót znalazła się nagle szeroka w piersiach milicjantka, zastępując mi drogę. Na próżno jej tłumaczyłem, że wewnątrz jest mój towarzysz ze wszystkimi moimi rzeczami i że mi było bardzo zimno. To ją w ogóle nie wzruszało. „Nie lzja i nie lzja“ (nie wolno). (T. Wojnarski, Opowiadania z wczesnej młodosci, 1998)
Zajeżdżając do Namanganu mogłem się jako »portretysta« względnie porządnie ubrać i aż do wstąpienia do Wojska Polskiego, mogłem też pokryć koszty utrzymania. Noce pozwolono mi spędzać w Czajhanie (uzbeckiej herbaciarni), nawet kiedy wkrótce po moim przybyciu do Uzbekistanu wyszedł „ukaz“ zabraniający nocowania gościom w czajhanach. Pewnej nocy panowała straszna burza. Nagle ktoś pukał do drzwi. Stukanie stawało się coraz gwałtowniejsze, przemieniło się w bicie pięściami tak, że Uzbecy z tyłu nie mogli nie słyszeć. Ale nie dawali nawet znaku życia. Ukazy w sowieckim raju trzeba było brać poważnie. Stukanie stawało się coraz gwałtowniejsze. Ja bezsilny, drżałem jak w gorączce… żal ściskał serce i jakaś niepojęta trwoga… Przez chwilę wydało mi się, że to nie tamten, tylko ja byłem z tamtej strony burty… Kołatanie jego stawało się coraz słabsze. Aż wreszcie całkiem ustało. Gdy wychodziłem z sercem pełnym niepokoju, zabiło mi ono jeszcze gwałtowniej: obok wejścia do czajchany leżał ten, który w nocy tak się do niej daremnie dobijał. Zastygł na wieki, nie doczekawszy porannego słońca, które by go ogrzało… (T. Wojnarski, Opowiadania z wczesnej młodosci, 1998)
II. Im Nahen Osten
Na tym portrecie jeden szczegół na ubraniu nie podobał się osobie, która ten portret zamówiła. Ja namalowałem nowy portret, a ten zachowałem jako jedyną pamiątkę dowodzącą mojej pracy tamtych czasów. (T. Wojnarski, Opowiadania z wczesnej młodosci, 1998)
Szkic ten, to obok „Młodego Uzbeka z Namanganu“ jedna z najwcześniejszych znanych prac artysty. Powstała w maju 1942, wkrótce po przybyciu Wojnarskiego do brytyjskiej bazy wojskowej w Quastina w Palestynie.
Miałem szczęście, że wkrótce zostałem polskim żołnierzem. Pomimo okropnej rany przyjęto mnie do wojska. Pod koniec marca 1942 roku zostaliśmy przewiezieni do Krasnowodska, stamtąd statkiem przez Morze Kaspijskie do Pahlevi, a następnie ciężarówkami do Palestyny. Tutaj odbyło się szkolenie rekruckie. A tu akurat pora dojrzałych pomarańcz. Arabowie z osiołkami, obładowanymi wielkimi worami, krążyli tylko pomiędzy pobliskimi sadami a naszym obozem. Przejeżdżając wzdłuż rzędów namiotów obozu w Quastinie, zachwalali wielkim głosem swój towar: «Dobra bomarańcza, kwaśna jak cholera!» Już polscy wesołkowie zdążyli poczciwych Arabów nauczyć czegoś głupiego. I dla utwierdzenia Araba w jego fałszywej wierze pytaliśmy dla pewności: «Naprawdę kwaśne jak cholera?» – «Tak, tak» – brzmiała pełna przekonania odpowiedź. «To dawaj dziesięć pomarańcz». Albo dwadzieścia. Okazało się, że Arabowie chętnie robili handel zamienny za papierosy. «Papirosa, papirosa?» – pytali. Za jednego papierosa dawali jedną pomarańczę. W racji tygodniowej dostawaliśmy każdy pięć paczek po dziesięć papierosów. W handlu zamiennym – pięćdziesiąt pomarańcz, tych wielkich, soczystych, świeżych jaffskich pomarańcz! A ja nie paliłem i nie miałem najmniejszej ochoty zaczynać. To obfite źródło witamin było prawdziwym błogosławieństwem palestyńskiej Ziemi Obiecanej. (T. Wojnarski, Opowiadania z wczesnej młodosci, 1998)
W Palestynie w maju 1942 sformowano 3 Dywizję Strzelców Karpackich (3 DSK), której szeregi zasilił także Wojnarski. Przydzielono go do 2 Karpackiego Pułku Artylerii Lekkiej (2 PAL). We wrześniu został wraz z całą dywizją przegrupowany do Iraku w rejon Quizil Ribat, gdzie jednostka miała osiągnąć zdolność bojową. W nieodległym Khanaqin, gdzie znajdowało się Centrum Wyszkolenia Artylerii, ukończył Tadeusz Wojnarski kurs podchorążych. Podczas szkolenia w Iraku, które trwało do lata 1943 roku, narysował kredkami 15 karykatur żołnierzy i oficerów ze swojego pułku. Obrazki te zamieścił w książce, między rysunkami znalazły się zaś kartki z życzeniami od przełożonych i kolegów-żołnierzy. Oryginały pozostały w książeczce, w ramie prezentowanie są kopie.
Obóz Barbara, Palestyna 8.1943 – 01.1944
Mentorzy kursu maturalnego
Po zakończeniu szkolenia wojskowego w Iraku Tadeusz powrócił do Palestyny, by wziąć udział w kursach maturalnych, zorganizowanych z inicjatywy Andersa dla tych żołnierzy Armii Polskiej na Wschodzie (APW), którym działania wojenne przerwały naukę. Kursy te powołano do życia przy Junackiej Szkole Kadetów w obozie Barbara. Rozpoczęły się one 20 września 1943 roku i trwały do połowy stycznia 1944. Na temat obozu, odbywających się tam zajęć i wykładających tam nauczycieli, skreślił Wojnarski w swoich opowiadaniach kilka ciekawych uwag. Między innymi napisał:
Mieliśmy wspaniałego profesora – por. Staszewskiego. Jego lekcje dały mi dużo więcej niż wszystkie ostatnie lata gimnazjum. Dzięki profesorowi Staszewskiemu potrafię po polsku jako tako pisać. […] Największe trudności miałem z łaciną. Ostatecznie nie byłem uczniem liceum humanistycznego, tylko matematycznego. Pani profesor ochotniczka Mostowicz, siostra znanego pisarza, kiwała tylko głową: – «Pan podchorąży z łaciną to tak aby – aby». Ale nie oblała mnie. Z łaciny dostałem »dostatecznie«.
W Junackiej Szkole Kadetów w obozie wojskowym Barbara wyszedł spod jego ręki właśnie ów cykl karykatur przedstawiających kadrę nauczycielską. Większość z nich zostało wówczas przedrukowanych w dodatku do pisma „Junak” zatytułowanym „Zabieramy Głos – dział kursów maturalnych APW” (Zabieramy Głos Nr. 1 i Nr. 2).
III. An der Front in Italien
W grudniu 1943 przetransportowano 3 DSK do południowych Włoch. Tadeusz Wojnarski, ze względu na trwający kurs maturalny i czekający go egzamin, znalazł się na Półwyspie Apenińskim dopiero na początku marca 1944 roku. Kiedy dotarł do Włoch, jego dywizja przebywała już na froncie nad rzeką Sangro. Wylądował więc w San Basilio, w obozie przejściowym 7 Dywizji Rezerwowej. Nie mogąc znieść bezczynności w owej „zapasowej jednostce“, w której królowali weterani, alkoholicy, przestępcy – wszyscy niezdolni do walki, w której na dodatek nowo przybyłych żołnierzy traktowano i szykanowano jak rekrutów, Tadeusz i jego pięciu kolegów z pułku postanowili przedostać się do „swoich“. Pewnej marcowej nocy wsiedli potajemnie do udającej się na front ciężarówki dostawczej. Koledzy ucieszyli się z ich powrotu, podobnie zresztą jak pułkownik, przed którym musieli złożyć raport. Jak wspominał Wojnarski w swoich „Opowiadaniach z późniejszej młodości“:
Pułkownik robił groźną minę, ale widać było, że w gruncie rzeczy był bardzo zadowolony: żołnierz wracający do oddziału to przecież radość dla dowódcy. […] A w kancelarii 7 dywizji zapisano nam w księgach: »Dezercja na front«.
W połowie kwietnia rozpoczęło się przejście jednostek 2 Korpusu w kierunku Monte Cassino. Po drodze – w Civitanova del Sannio (70 km przed Cassino) – Wojnarski namalował swoją pierwszą akwarelę we Włoszech. Jest to jednocześnie pierwszy znany pejzaż, jaki wyszedł spod jego pędzla.
22 kwietnia 1944 roku, 2 Korpus Polski rozpoczął instalowanie dział i schronisk, przygotowując się do natarcia na Monte Cassino, będące kluczowym stanowiskiem i punktem oporu w linii Gustawa – niemieckich umocnień obronnych we Włoszech. 2 Pułk Artylerii Lekkiej, w którym służył Wojnarski, ustawiał swoje działa z celową odległością 6-8 km po przeciwnej stronie doliny w pobliżu małej osady San Michele. Jeszcze podczas prac instalacyjnych Wojnarski namalował tę delikatną akwarelę. Dnia 11 maja 1944 roku o godzinie 23.00 wszystkie działa aliantów, włącznie z działami 2 Korpusu Polskiego, otworzyły ogień na pozycje niemieckiego Wehrmachtu. Wojnarski napisał w swoich „Opowiadaniach…“:
Bezprzykładna kanonada trwała kilka godzin bez przerwy. Dopiero nad ranem, kiedy piechota miała ruszyć do ataku, masowy ogień został przerwany. Co nie znaczy, że przestaliśmy strzelać. Teraz dopiero zaczęło się dla nas zadanie najważniejsze: wsparcie tych tam na górze. Tych, co życie ryzykują, co lada chwila mogą zostać zmasakrowani albo na całe życie okaleczeni. My czyniliśmy hałas, tam ginęli ludzie, których przydzielono do piechoty, broni najpotrzebniejszej, najchwalebniejszej, ale najcięższej dla tych, którzy w niej się znaleźli.
Rankiem 18 maja 1944 roku udało się Polakom zająć wzgórze Monte Cassino wraz ze znajdującym się na nim klasztorem. Po dwutygodniowym odpoczynku w Campobasso, w połowie czerwca 1944 2 Korpus został skierowany do kolejnych działań, tym razem wzdłuż wybrzeża Adriatyku. Jego zadaniem było prowadzenie działań pościgowych za wycofującymi się wojskami niemieckimi z zamiarem jak najrychlejszego zdobycia strategicznie ważnego portu morskiego i miasta – Ankony. Niemiecki Wehrmacht początkowo wycofywał się bez walk, niszcząc za sobą drogi i mosty oraz zakładając miny, tak że pierwsze oddziały 2 Korpusu bez większych walk dotarły 22 czerwca 1944 roku do rzeki Chienti (niemiecki Wehrmacht tymczasem zatrzymał się po drugiej stronie rzeki). Jak dokumentuje akwarela Wojnarskiego, namalowana w tym właśnie dniu, jego pułk artyleryjski zatrzymał się wówczas w Cupra Marittima.
Jak napisał prof. Jan Wiktor Sienkiewicz w katalogu niniejszej wystawy o twórczości Wojnarskiego w tym czasie:
Po zwycięskiej bitwie o Monte Cassino, pułk artyleryjski Tadeusza Wojnarskiego rozpoczął »pościg« za Niemcami na froncie adriatyckim. Po drodze artyleria, w której służył artysta, posuwała się w odległości kilku kilometrów za piechotą i saperami. Dawało to malarzowi szansę na poznawanie, na ile było to możliwe, przemierzanych okolic.
W kolejnych dniach czerwca 1944 roku nad rzeką Chienti, gdzie stacjonowali polscy żołnierze, w jednym z okolicznych domów odbyły się narady generała Andersa z dowódcami oddziałów wchodzących w skład 2 Korpusu Polskiego odnośnie natarcia na położoną 45 km dalej Ankonę. Jak wiadomo, dzięki zręcznej taktyce gen. Andersa, 2 Korpusowi udało się wyprzeć niemiecki Wehrmacht z Ankony szybko i ze stosunkowo niewielkimi stratami.
Wojnarski, któremu prawdopodobnie przydzielono zadanie ochrony budynku, w którym zbierano się na narady przed marszem na Ankonę, skrupulatnie udokumentował jego widok. Na odwrocie akwareli noszącej datę „23 VI 1944“ zanotował Wojnarski własnoręcznie, że w tym domu gen. Anders prowadził rozmowy ze swoimi dowódcami. Prawdopodobnie nie istnieje żaden inny dokument ikonograficzny przedstawiający to historyczne miejsce.
Kiedy 30 czerwca wojsko polskie przekroczyło rzekę Chienti, Tadeusz Wojnarski uwiecznił na papierze kolejny przykład wiejskiej włoskiej architektury. W porównaniu do poprzedniej akwareli, „Domek przed rzeką Chienti” jest namalowany bardzo szybkimi, szkicowymi pociągnięciami pędzla. Być może Wojnarski miał niewiele czasu na jej wykonanie.
Im bardziej zbliżał się front do Ankony, tym zacieklej walczył niemiecki Wehrmacht. Wóz namalowany na akwareli z dnia 6 lipca 1944 to pojazd operatorów radiowych, którzy zapewniali łączność artylerii z dowództwem i frontem. Jest to samochód typu ”M3 A1 White Scout Car” produkowany w Stanach Zjednoczonych.
M3 A1 White „Scout Car” – USA. 2 Korpus Polski dysponował we Włoszech takimi wozami.
Interesujące, że od początku walk na froncie we Włoszech, Tadeusz Wojnarski prawie wcale nie rozstawał się ze swoimi przyborami do malowania. Nieustannie rysował i malował (głównie w niełatwej technice akwareli). Najwięcej okazji ku temu dawały mu chwile wypoczynku między kolejnymi działaniami, ale tworzył też w trakcie przemarszów wojska czy w czasie walk. Przykładem jest ta niedatowana akwarela pokazująca skałę Monte Conero od strony południowej, od strony Loreto i Numany, powstała w połowie lipca 1944, w trakcie pościgu 3 DSK za wojskami Wehrmachtu w kierunku Ankony.
Znamiennym jest to, iż prace wychodzące spod ręki Tadeusza Wojnarskiego przez cały czas trwania kampanii włoskiej tylko w niewielkim stopniu związane były tematycznie z wojną. Przyczyny takiego stanu rzeczy były zapewne różne: aby oderwać się od otaczającego go koszmaru i ratować w ten sposób stan równowagi psychicznej; po części też dlatego, aby przenieść na papier to, co widział. Fakt ten znajduje odzwierciedlenie choćby w tym wykonanym kolorowymi kredkami rysunku przedstawiającym bliżej nieznaną dziewczynkę. Powstał on 15 lipca 1944, a więc krótko przed ostatnią ofensywą na Ankonę, w trakcie bardzo ciężkich walk. Zadziwiające jest jednak, ile spokoju promieniuje z tego obrazu powstałego przecież w czasie wojennej zawieruchy. Samej dziewczynce zdają się również być oszczędzone doświadczenia traumy wojennej. Na rysunku warte uwagi są umiejętnie narysowane fałdy.
Wojnarski chętnie malował też portrety, zwłaszcza kolegów i towarzyszy broni (do końca wojny stworzył ich ponad 40). A i oni chętnie służyli za model. Pierwszy żołnierski portret, jaki namalował Wojnarski na ziemi włoskiej, nosi datę 17 lipca 1944. Oznacza to, iż został namalowany w dniu rozpoczęcia ostatniej ofensywy na Ankonę. Ze względu na ogromne podobieństwo można przyjąć, że jest to autoportret.
Miasteczko Falconara nad Morzem Adriatyckim leży 10 km na zachód od Ankony. Kiedy Wojnarski stworzył tę akwarelę, linia frontu znajdowała się już około 25 km dalej na zachód, a jego pułk znajdował się wówczas w pobliżu miasta Senigallia, 20 km od Falconary. Okoliczności powstania widoku tej okazałej willi są więc niejasne. Albo data na akwareli jest błędna, albo Wojnarski miał w tym czasie inne zadanie do wykonania niż jego pułk.
Mając za sobą opanowanie Ankony i krótki odpoczynek, 2 Korpus kontynuował działania pościgowe. Tadeusz Wojnarski stworzył w tym czasie między innymi dwa niezwykle nastrojowe widoki znad Adriatyku (ten i następny), gdzie głównymi bohaterami stały się włoskie morze i niebo.
Akwarela zdobytego Zeppelina nosi datę 18 sierpnia 1945. W tym okresie przebywał jednak Wojnarski w Wenecji. Artysta popełnił najpewniej drobną pomyłkę, sygnując swoją pracę rokiem 1945. Także względy stylistyczne i temat obrazu zdają się wyraźnie wskazywać na rok 1944.
Pierwszy z wielu portretów żołnierzy pędzla Wojnarskiego. Powstał wkrótce po ciężkich walkach nad rzekami Cesano i Metauro. Wojsko Polskie posuwało się wówczas dalej w kierunku miasta Pesaro i linii Gotów, 28 sierpnia 1944 roku jednostki Korpusu osiągnęły linię rzeki Foglia.
31 sierpnia 1944 roku Karpatczycy zajęli miasto Pesaro. W pierwszych dniach września przełamali zaś pierwszy odcinek linii Gotów – systemu umocnień niemieckich zbudowanych na terenie środkowych Włoch, osłaniających dolinę Padu od południa. W tym czasie, w trakcie ciężkich i krwawych walk, Tadeusz Wojnarski stworzył dwa portrety żołnierzy (ten i następny) charakteryzujące się wyjątkową siłą wyrazu. Prof. Sienkiewicz z uznaniem pisze o tych pracach w katalogu wystawy:
Co znamienne w przypadku Wojnarskiego – portrety, które wyszły spod jego ręki, tchną właśnie największą siłą i prawdą. Artysta sam, jak się wydaje, do tej tematyki swoich prac bardzo się przekonał i ją lubił. W komponowanych portretowych popiersiach swoich frontowych towarzyszy broni […] przekazuje nam całą prawdę o emocjonalnych stanach, które te twarze wyrażają – a zwłaszcza niknącą wówczas coraz bardziej nadzieję na powrót do wymarzonej wolnej ojczyzny. Potrzeba portretowania swoich kolegów, stała się [dla Wojnarskiego] rodzajem misji i rejestru ich osobowości, szczególnie podczas trudnych operacji związanych z przełamaniem linii Gotów w sierpniu 1944 roku, dokonywanej notabene przez żołnierzy 2 Korpusu w tym samym czasie, kiedy nad Wisłą rozpoczynało się Powstanie Warszawskie, a w którym krwawą klęskę już niebawem ponieśli koledzy artysty z jego szkolnych warszawskich lat.
Na tych oraz kolejnych portretach, malowanych przez Wojnarskiego w czasie gdy Warszawa się wykrwawiała a Sowieci przyglądali się temu bezczynnie, widać dobrze, jak z twarzach żołnierzy znika z dnia na dzień nadzieja na powrót do wolnej Polski. Pomimo sukcesów we Włoszech, wizja „zwycięstwa bolszewii“ wypełniała ich serca niepokojem, co do przyszłości. Większość polskich żołnierzy 3 DSK – wyzwolonych z nieludzkiej ziemi – doskonale znała barbarzyńskie realia systemu radzieckiego od podszewki.
Po pierwszej fazie przełamywania linii Gotów, 3 września 1944 roku 2 Korpus Polski został ponowie przeniesiony do odwodu na wypoczynek i w celu dokonania uzupełnień. W tym czasie stworzył Wojnarski niniejszy autoportret oraz dwie inne prace: portret żołnierza (poz. 51) i krajobraz z domem (poz. 52).
W połowie października 1944 roku 2 Korpus Polski został skierowany do regionu Emilia-Romania, gdzie do końca grudnia toczył ciężkie boje w Apeninie Emiliańskim – terenie niezwykle trudnym: górzystym, poprzecinanym głębokimi i wąskimi wąwozami, z podłej jakości drogami, gdzie działania dodatkowo utrudniała jesienna pogoda. Tadeusz Wojnarski, nawet w tych wyjątkowo ciężkich warunkach, malował nadal. Tę akwarelę stworzył w rejonie Rocca S. Casciano, 12 listopada 1944, trzy dni po wspólnym z jednostkami 8 Armii Brytyjskiej i zwycięskim natarciu na miasto Forli. Na odwrociu akwareli zanotował: ”Widok górski ze stanowisk artyleryjskich w listopadzie 1944 r.”
Między 28 października i 5 listopada, w czasie ofensywy w Apeninie Emiliańskim, Karpatczycy zaciekle walczyli nad rzeką Montone w pobliżu miejscowości Trebbio. 29 października 1944 Wojnarski stworzył ten portret dziecka naznaczonego tragicznymi doświadczeniami wojennymi.
Te dwa ekspresyjne portrey żołnierskie powstały w czasie wsparcia oddziałów brytyjskich na froncie w Apeninie Emiliańskim, jeszcze przed zdobyciem miasta Forli.
Te trzy portrety (poz. 58 – 60), zostały namalowane w trakcie ciężkich walk o Monteforino i krótko po zdobyciu tego wzgórza przez 3 DSK, co otworzyło jej drogę na przedpole Feanzy.
Dnia 30.11.1944, kiedy namalowany został portret, front w Apeninie Emiliańskim znajdywał się przy rzece Lamone (przed Faenzą). Dywizja karpacka była umieszczona na odcinku przed Brisighella. Tutaj, u podnóża Apeninów, znów doszło do ciężkich walk. Przełom nastąpił 5 grudnia. Alianci a wraz z nimi Polacy doszli do rzeki Senio, przyczyniając się do zdobycia Feanzy.
Warunki egzystencji tysięcy żołnierzy w czasie przerwy zimowej w działaniach wojennych wzdłuż linii frontu rzeki Senio były niezwykle ciężkie. W tej szybko naszkicowanej, ekspresyjnej w wyrazie akwareli Wojnarski uchwycił wygląd tamtejszego ufortyfikowanego schronienia.
Przyczyniając się istotnie do zdobycia miejscowości Forla wraz z okalającymi ją wzgórzami oraz Faeza, 2 Korpus wraz z resztą wojsk alianckich przeszedł do odwodu, do kwietnia 1945 roku zajmując pozycje nad rzeką Senio. Tym razem była to dłuższa przerwa w działaniach, jednak – ze względu na niekorzystne warunki klimatyczne, ogromne straty w ludziach i sprzęcie – dla wojsk alianckich nieodzowna. W trakcie tej przerwy, w styczniu 1945 Tadeusz Wojnarski dostał zadanie wsparcia regularnego oddziału ochotniczego włoskiego – „w zakresie baterii, niewielkim więc“ – jak sam podkreślał. Spotkanie z Włochami, raczej dość zabawne, odbyło się przy kominku. To wydarzenie zilustrował Wojnarski niniejszym szkicem akwarelowym, jego dokładny opis, stworzony własnymi słowami Wojnarskiego, znaleźć zaś można w katalogu wystawy.
Na tej akwareli przedstawiona została dolina z wiaduktem kolejowym. Być może to dolina Lamone (niedaleko Faenzy), ponieważ jest jedyną w tym rejonie, gdzie właśnie stacjonował Tadeusz Wojnarski, a przez którą przebiega linia kolejowa. Prawdopodobnie Wojnarski dostał wówczas urlop, co dało mu okazję do podróżowania i stworzenia niniejszej pracy.
W swoich wspomnieniach Wojnarski napisał, że przebywał w Mercato Saraceno ze swoim pułkiem podczas przerwy bojowej pod koniec lata 1944 roku. Z tym miasteczkiem wiązał miłe wspomnienia, wrócił więc tutaj w 1945, uwieczniając na papierze widok jego głównego placu.
Zbiór różnych karykatur z lat 1943-1945. Od góry, od lewej: Żołnierz artylerii, Kapral ze starego miasta, Dobre czasy były…, Rzymski żołnierz, Radiowiec, Goniec „Wicher“
Nie jest do końca jasne, kiedy Tadeusz Wojnarski dokładnie narysował te karykatury. Część z nich może jeszcze pochodzić z czasów jego pobytu na Bliskim Wschodzie. Wiadomo, że młody Wojnarski tworzył również karykatury we Włoszech, w tym dla kroniki pułku (dotychczas nie odnalezione). Co ciekawe, ten satyryczny talent Wojnarskiego zaowocował jego opóźnionym awansem. W swoich wspomnieniach artysta napisał:
Ponieważ nie oszczędziłem pułkownika, którego karykatury nie trzeba było robić, tylko narysować tak jak wyglądał, więc on się zrewanżował przy awansach: – «Ah, to ten malarz? To on może zaczekać». I tak czekałem dwie promocje. Za to dostałem awans na funkcję oficerską, a na gwiazdkę mogłem czekać.
W czasie przerwy zimowej narastał niepokój w sercach polskich żołnierzy, że nadzieja na powrót do domu, do wolnej Polski pozostanie niespełniona. Większość żołnierzy 2 Korpusu – znając Związek Radziecki od wewnątrz, czuł, że “wyzwolenie“ polskiej ziemi przez Armie Czerwoną oznacza „śmiertelne niebezpieczeństwo dla Polski“. 11 lutego 1945 roku potwierdziły się najczarniejsze przypuszczenia Polaków. Podczas konferencji w Jałcie przywódcy koalicji antyhitlerowskiej, Roosevelt, Churchill i Stalin zadecydowali o oddaniu niemal połowy przedwojennego terytorium Polski sowieckiej Rosji oraz uznali komunistyczne władze Polski.
Rozczarowanie polskich żołnierzy we Włoszech było ogromne, czuli się zdradzeni przez swoich sojuszników. Dzięki charyzmatycznym apelom udało się jednak generałowi Andersowi przekonać swoich oficerów i żołnierzy do dalszej walki przeciwko faszyzmowi i jeszcze wiosną 2 Korpus wziął udział w ostatniej ofensywie aliantów we Włoszech – w Bolonii.
Tadeusz Wojnarski przez cały ten czas trwania przerwy w działaniach wojennych niestrudzenie zaś portretował swoich przyjaciół żołnierzy i siebie (poz. 72–83), umiejętnie przenosząc na papier całą mieszaninę uczuć odmalowujących się wówczas na ich twarzach – od rozpaczy i niezgody na zaistniałą sytuację po tlącą się jeszcze wiarę, że sprawa polskiej niepodległości zostanie być może sprawiedliwie i honorowo załatwiona po zakończeniu wojny.
IV. Die Entscheidung, im Westen zu bleiben
Der Krieg war zu Ende:
Sieg für die einen,
tragische Niederlage für andere.
Für uns dauerte der Krieg
noch weitere 45 Jahre.
Wer sich der Niederlage bewusst war,
kehrte nicht nach Polen zurück.
Er kämpfte weiter,
mit anderen Waffen.
(Tadeusz Wojnarski)
Po zakończeniu wojny Tadeusz Wojnarski przebywał na terenie Włoch (wraz z całym 2 Korpusem) jeszcze przez półtora roku. Z tej zawieruchy wyszedł z bagażem straszliwych doświadczeń, traumą, poczuciem klęski i wieloma zwątpieniami. Swoim refleksjom i dręczącym myślom dawał wówczas często upust w niewielkich obrazkach o symbolicznej treści. Być może wtedy właśnie powstała niniejsza niedatowa praca, choć nie jest wykluczone iż mogła powstać nieco wcześniej, jeszcze w trakcie trwania Powstania Warszawskiego. Kompozycja przedstawia żołnierza pogrążonego w zamyśleniu, siedzącego pod drzewem, na tle nocnego, gwieździstego nieba. Zapewne to sam Wojnarski rozmyślający nad losami swojej matki i brata, którzy pozostawali w kraju.
„Stracona gra…“, wyrażająca zapewne żal z powodu zmarnowanego żołnierskiego wysiłku oraz wcześniejsza praca zatytułowana „Chciwy Stalin”, powstały zapewne po konferencji jałtańskiej, której skutki były dla Polski fatalne. Oba obrazki są z pewnością reprezentatywne dla odczuć wszystkich żołnierzy 2 Korpusu Polskiego we Włoszech, ale także wszystkich Polaków, którzy walczyli na innych frontach o wolność ojczyzny.
Wojna pozostawiła w psychice wielu żołnierzy bolesne ślady… także Tadeusza Wojnarskiego. Po latach, w swoich wspomnieniach, tworzonych dramatach, ciągle rozpamiętywał okrucieństwo i bezsens wojny. Żywo interesowały go także psychologiczne konsekwencje zawieruchy wojennej u najbardziej niewinnych ofiar. Znane są m.in. te dwa wizerunki dzieci autorstwa Wojnarskiego, na których twarzach wojna odcisnęła tak widoczne piętno.
To, co Wojnarski chyba najbardziej odczuwał po wojennej, to było pragnienie, by zacząć nowe życie. Czas spędzony we Włoszech przyszły malarz, wykorzystywał na niezliczone podróże po kraju, chcąc zobaczyć i zapamiętać jak najwięcej z kulturowego i artystycznego dziedzictwa Italii. Pierwszy urlop dostał w lecie 1945 r. Jako żołnierz mógł przemieszczać się pociągiem za darmo i jako oficer nocować w przyzwoitych hotelach. Tę pasję podróżowania i malowania praktykował później przez swoje życie.
Niniejsza, jak też wcześniejsza akwarela, powstała w Wenecji.
Autoportret Wojnarskiego z 15.12.1945 chyba najlepiej oddaje ówczesny stan ducha artysty – oburzenie na wiarołomność aliantów wobec Polski, niezgodę na otaczającą go powojenną rzeczywistość, ale także poczucie niepewności, co do przyszłości.
1946 – Kunststudium in Rom
Podróże po Włoszech były dla rozwoju Tadeusza Wojnarskiego niezwykle cenne, ale podczas pobytu w Italii najważniejszy dla jego przyszłej artystycznej kariery był fakt podjęcia studiów na rzymskiej Akademii Sztuk Pięknych (na początku 1946 roku). Trafił wówczas do pracowni prof. Amerigo Bartoliego. Dodatkowo uczestniczył w kursach rysunku prowadzonych przez związek Circolo Internazionale degli Artisti, z którego pochodzą powyższe akty (92-95). Poza tym bardzo ważnym doświadczeniem artystycznym w tym czasie był dla Wojnarskiego kontakt z Marianem Bohuszem-Szyszko – wybitnym malarzem i dydaktykiem, wyznaczonym przez gen. Andersa na opiekuna polskich artystów-żołnierzy w Rzymie.
Podczas pobytu w Rzymie niezwykle inspirujący dla młodego Wojnarskiego okazał się być także kontakt z Aleksandrem Wernerem, z którym mieszkał on w jednym pokoju. Dzięki Wernerowi przyswoił sobie Wojnarski technikę rysowania tuszem, która odtąd stała się jedną z jego ulubionych technik tworzenia (il. 54-55). W swoich „Opowiadaniach …“ wspominał to następująco:
Wtedy miał na mnie szczególny wpływ Alek, który miał własny, bardzo oryginalny styl w szkicowaniu domów, ulic i zaułków. Swoje rysunki robił tuszem i piórkiem, ale tak były one tak ogromnie proste a wymowne, że czarowi tej techniki odrazu uległem. Poprosiłem go, aby mi wytłumaczył, jak on to robi, odpowiedział: »Całkiem prosto…« – …że całkiem prosto, to widziałem, ale chciałbym, zdradził coś więcej ze swojej tajemnicy, wtedy wyjaśnił: »Wybieram sobie temat i zaczynam go rysować z lewej strony aż do prawej…« – »Muszę spróbować!« – odpowiedziałem, bo więcej wyjaśnień przy takiej absolutnej prostocie dać by mi nawet nie mógł. I spróbowałem. Kupiłem sobie tusz, delikatną stalówkę i specjalną do niej oprawkę.” To ‚po prostu› jednak nie było tak prosto i delikatne piórka mu się łamały. Alek zaczął się śmiać: -»A kto ci kazał rysować jakimś tam specjalnym delikatnym piórkiem? Do takiej całkiem prostej techniki należy całkiem proste pióro. Takie jakim uczniowie piszą w szkole!« I okazało się, że Alek miał rację i od tamtego czasu jego technika stała się dla mnie techniką najulubieńszą. Natomiast wprowadziłem palec jako narzędzie pracy dodatkowe, a następnie własną ślinę jako najprostszy rozpuszczalnik tuszu. Bo niuanse czerni i szarości jakoś też mnie interesowały.
Epilog
Tadeusz Wojnarski schloss sein kunststudium an der Römischen Akademie nicht ab. Im Mai 1946 wurde die Demobilisierung des 2. Polnischen Korps und der Abzug seiner Soldaten aus Italien nach Grossbritannien angekündigt. Den Polen blieben zwei Alternativen: Entweder in das von Kommunisten regierte Polen zurückzukehren oder im Westen zu bleiben. Wojnarski wollte nicht nach Polen zurückkehren, denn, wie er feststellte, «der Krieg war zu Ende, Sieg für die einen,
tragische Niederlage für andere. Für uns dauerte der Krieg noch weitere 45 Jahre. Wer sich der Niederlage bewusst war, kehrte nicht nach Polen zurück. Er kämpfte weiter, mit anderen Waffen.» Enttäuscht über den «Verrat» der Alliierten gegenüber Polen sah er auch auf den britischen Inseln keine Zukunft mehr. Dank eines Stipendieums der spanischen katholischen Stiftung Pax Romana ging er schließlich für viele Jahre nach Spanien. Dort, an der Escuela Central de Bellas Artes de San Fernando in Madrid, schloss er 1959 sein Studium der Malerei mit dem Titel eines Professors für Zeichnung ab. Im gleichen Jahr ließ er sich endgültig in der Schweiz nieder, wo er bis zu seinem Lebensende aktiv am hiesigen polnisch-schweizerischen Kulturleben beteiligt war.
Ergänzende Objekte zur Ausstellung bitte hier klicken
Bestandteil der Ausstellung sind Informationstafeln sowie viele Dokumente und Andenken, die in die vier Themenkreise eingeteilt sind. Idealerweise können sie in Vitrinen ausgestellt werden.
Stimmungsbilder aus bisherigen Ausstellungen nach dem Tod von Tadeusz Wojnarski
Monte Cassino, Opactwo. Ausstellung auf Staffeien
Białystok, Muzeum Pamięci Sybiru. Ausstellung auf Staffeien
Przeworsk, Muzeum w Przeworsku. Gezeigt wurde zudem der Kreizweg von Świętoniowa
Webdesign: S P E C T A R
Odpowiedyialność – Verantwortung – Responsibility:
Tadeusz Wojnarski (jun.)
Wszystkie prawa zastrzeżone dla – Alle Rechte vorbehalten für – All rights reserved by
Tadeusz Wojnarski 2020-2021
Webdesign: S P E C T A R
Odpowiedyialność – Verantwortung – Responsibility:
Tadeusz Wojnarski (jun.)